Ostatni dzień! To właśnie dziś miało spełnić się marzenie Radzia i Olifki, cel ich wyprawy, czyli dotarcie do stolicy naszego państwa. Po drodze postanowili zwiedzić jeszcze cmentarz w Palmirach, miejsce gdzie pochowane zostały ciała zamordowanych Polaków podczas II w. św. Po przejechaniu prawie 400 km dojechali do Warszawy. Starówka jest pierwszym miejscem, które odwiedzają. Zamieniają się w paparazzi. Fotka z Zygmuntem III Wazą. W oddali widać budowę stadionu narodowego. Radziu musi mieć zdjęcie na jej tle. Turyści przemieszczają się dalej. Pałac Prezydencki, pod którym palą się jeszcze znicze upamiętniające kwietniową katastrofę pod Smoleńskiem. Fotka obowiązkowa. Następnie Pomnik Nieznanego Żołnierza, a stąd już widać upragniony Pałac Kultury i Nauki. Pod nim już cała sesja zdjęciowa. Olifka zachwyca się jego ogromem, w końcu to jej pierwsza wizyta w stolicy. Otaczają ich najwyższe budowle miasta stołecznego, wywołując uczucie przytłoczenia i zdominowania malutkiej parki rowerzystów. Przysiadają na ławeczce i chłoną uroki tego miejsca.
Na końcu kierunek dworzec kolejowy Warszawa Wschód. Rozpromienieni i przepełnieni dumą wsiedli w pociąg i ruszyli w drogę powrotną.

Gdy wstali za oknem było szaro, buro i mokro. Oni jednak zniechęcić się nie dali. Zjedli śniadanko, ciepło się ubrali i ruszyli w dalszą drogę. To co ich pokrzepiało to wiatr w plecy i perspektywa spędzenia nocki w ciepłym ośrodku w samym sercu Puszczy Kampinoskiej. Do przebycia ‘tylko’ 80 km. Cała rodzina poznana, więc pierwsza część misji za Radziem. Olifka przeszczęśliwa po reakcjach ciotek i wujków, a szczególnie babci na jej chłopaka. Warunki pogodowe nie pozwalały na delektowanie się jazdą. Mimo to, świadomość, że to już tuż-tuż, skutecznie pchała ich do przodu. Dzięki niezawodnej orientacji w terenie Radzia udało im się ominąć S7 i bezpiecznie dotrzeć na drugi brzeg Wisły. Stąd bez problemu trafili do ośrodka. W nim wieczorny relaks i regeneracja sił przed kluczową częścią ekspedycji.

Siły zostały zregenerowane i trzeciego dnia rowerzyści ruszyli w dalszą drogę. Przed nimi do przekręcenia ponad 120 km do Nowego Sarnowa. Podczas całej trasy uśmiech nie znikał z twarzy Olifki. Rozpierała ją energia i siła. Dziś zdobyła 4 województwo na swoim jednośladzie, a co ważniejsze, uczyniła to ze swoim ukochanym. Kiedy dojechali już na miejsce okazało się, że po domownikach nie ma śladu. Co więcej przywitał ich, nie pies, ale koń obronny. Starcie nie należało do najmilszych, na szczęście po krótkim czasie udało im się dostać bezpiecznie do domu. Zbudował go wuja Olifki w stylu góralskim. Z zewnątrz i we wewnątrz wszystko wykonane było z drewna. Rzeźbione stoły, krzesła i szafki nadawały niepowtarzalny klimat temu miejscu. Późnym wieczorem zjawili się wujek Kazik z ciocią Agnieszką. Przywieźli ze sobą flaszkę wódki weselnej. Nie wypadało odmówić gorzałki. Tym właśnie sposobem Radziu poszedł spać strasznie zmęczony, ale jeszcze bardziej szczęśliwy.

Atmosfera w wiejskiej chatce była bardzo rodzinna i Radziu już następnego dnia czuł się jak u siebie w domu. Wiedział, że został zaakceptowany przez Babcię, która cały czas wypytywała się jakie to nazwisko będzie nosić jej wnuczka w przyszłości. Olifka zabrała swojego chłopaka na spacer po okolicy. Wstępowali do przydrożnych domostw i tym właśnie sposobem Radzia znała już cała wieś. Opici hektolitrami herbaty i objedzeni przepysznymi domowymi wypiekami wrócili na drugą noc do Babcia Geni. Ta oprowadziła jeszcze Radzia po gospodarstwie, a wieczorem podczas gry w karty opowiadała rodzinne historie.

Wielkimi krokami zbliżał się długi majowy weekend. Radziu i Olifka, zapaleni rowerzyści, postanowili wybrać się na podbój Warszawy. Przed podróżą zaopatrzyli się we wszystkie niezbędne rzeczy - od dętek po sakwy. Pieczołowicie zaplanowali przebieg trasy, drogami o małym natężeniu ruchu. Wyprawa została rozpisana na 6 dni. Noclegi zapewnili sobie u rodziny Olifki, a ostatnią noc mieli spędzić w samym sercu Puszczy Kampinoskiej. Przy okazji tej wycieczki Radziu miał zapoznać się z ciotkami i wujkami swojej dziewczyny. Nie czuł się bardzo stremowany, choć wiedział jak ważne jest dobre pierwsze wrażenie. Głównym jednak celem stało się zrobienie zdjęcia pod Pałacem Kultury i Nauki.
Zwarci i gotowi ruszyli na podbój Kretek Małych. To tam czekała na nich Babcia Olifki. Po przejechaniu 136 km, późnym popołudniem dotarli do celu. Byli żądni prysznica, jedzenia i co najważniejsze spania.
Na dodatek Radziu pobił swój rekord w przejechanym dystansie jednego dnia =)